Słowo Ludu Kielce, 25 lipca 1991 roku
- Jak to było w tym Sopocie?
- Bardzo fajnie. To znaczy, zgrupowanie przed finałem w Sopocie było fajne. Poznałam wspaniałych ludzi, natomiast same wybory to już druga strona medalu...
- Jak to było w tym Sopocie?
- Bardzo fajnie. To znaczy, zgrupowanie przed finałem w Sopocie było fajne. Poznałam wspaniałych ludzi, natomiast same wybory to już druga strona medalu...
- To prawda, że gdy zapadła kurtyna i zagasły światła rampy - iluzja prysła?
- Owszem. Razem z organizatorami i sponsorami, którzy prysnęli do leśniczówki na dzika... A my czekałyśmy w deszczu dwie godziny na autokar. Włącznie z Miss, która została w dresach i z walizką.
- Spałyście w "Grandzie"?
- Nie. W hotelu "Gdynia" i to tylko ostatnią noc. 12 dziewczyn na 2 łóżkach...
- To raczej granda!
- Bo wynajęli nam tylko trzy pokoje. Coś pięknego!
- Faktycznie - beautifull. Nachapałyście się prezentów?
- Strasznie! Dostałyśmy stroje, w których występowałyśmy. Miałyśmy dostać też depilator, ale na balu po wyborach pani opiekunka powiedziała, że ona już nie pracuje i nie ma czasu na głupoty.
- Coś pięknego...
- Wcześniej nas zatargano na tego dzika do leśniczówki. Powiedziano, że jak nie pojedziemy na dzika, to nie możemy pójść na bal. Na ten bal dojechałyśmy o 2 w nocy.
- I do której trwał?
- Nie wiem, bo byłam na nim 15 minut. Jak się patrzyło na te dziewczyny mizdrzące się do tych starych repów, to się robiło niedobrze.
- No i dobrze. Przynajmniej się wyspałaś.
- I obudziłam się już w normalnej rzeczywistości. Wypoczęta...
- Wystartowałabyś jeszcze raz w tych zawodach?
- Coś ty! W życiu!
- Faktycznie, to musiało być coś pięknego...
Z ANNĄ SKURATOWICZ, jedną z dziesięciu najpiękniejszych dziewczyn w Polsce obcował na odległość długopisu, młody rep...
Leszek Kumański