Przejdź do głównej zawartości

Niechciana "Miss Polonia"

Gazeta Pomorska, 20 listopada 1987 rok

Za chwilę wyląduje samolot z Londynu. Jest godz. 14.40. Na Okęciu silny wiatr. Samolot kołuje. Już podciągnięto schodki. Wychodzą pierwsi pasażerowie. Po chwili ukazuje się Ona, szczupła, wysoka dama. Ubrana w efektowny długi, wełniany płaszcz, w biało-czarną kratę. Monika Nowosadko, czwarta piękność globu. Tak przynajmniej orzekli przed kilkoma dniami jurorzy podczas wyborów "Miss Świata - 87".

W hallu lotniczego dworca spory tłumek pragnie powitać finalistkę "Miss World". Jest sporo dziennikarzy, oczywiście rodzina, jest szef biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski. Już widać ją przy odprawie celnej. Nawet taki sukces nie zwalnia od pewnych formalności. Jeden z celników długo waży w ręku puchar: oclić nie oclić, zawodowy nawyk.
Fotoreporterzy agitują za tym, aby powitanie czyli wręczenie kwiatów, pocałunki przenieść przed fronton lotniczego dworca. Tu stanowczo za mało światła - tłumaczą. Pierwsze na szyję rzucają się siostry, 21-letnia Anita i 9-letnia Dominika. No i teraz już wiązanki kwiatów; zdecydowanie najładniejsza, w łososiowym kolorze róże są od mamy. Najbrzydszy wiecheć, jakichś postrzępionych chryzantem wręcza przedstawiciel firmy "Justyna Fashion Studio", która szyje stroje dla Moniki.
Tłum wokół "Miss" gęstnieje. Duże zainteresowanie przejawiają nawet zakonnice, które próbują sobie znaleźć miejsce w zacieśniającym się kręgu. Spoglądają życzliwie z uśmiechem. Gdzie jest puchar? - łapie się za głowę z przerażeniem dyrektor Chmielewski. A puchar krąży z rąk do rąk pomiędzy ciekawskich. Walizki już w samochodach. Kierunek - hotel "Forum". Jeden nocleg. Tylko kilkanaście godzin w kraju. Nazajutrz bowiem Monika Nowosadko odlatuje do Stanów Zjednoczonych.
Luz na Malcie
We wrześniu Monika Nowosadko wyjechała do Tokio. To był pierwszy udział w międzynarodowym konkursie. W wyborach "Miss International" nie odniosła sukcesu. Podobała się wprawdzie tamtejszej publiczności, ale kto da temu wiarę, skoro do finału zakwalifikowały się inne piękne dziewczęta. Najważniejszy konkurs był przed nią. Własnie ten londyński. Imprezę tę poprzedza zawsze kilkunastodniowe zgrupowanie wszystkich finalistek w jakimś egzotycznym zakątku świata. Przed rokiem wywieziono je na Makau w pobliże Hong-kongu. tego roku "Miss" z 78 krajów, a wśród nich "Miss Polonia" 22 października przyjechały na Maltę.
Mieszkałam w pokoju wspólnie z "Miss Szwajcarii" - opowiada  Monika. - Jak to dziewczyny, najczęściej rozmawiałyśmy o strojach i kosmetykach. Pobyt na Malcie był niejako formą pleneru fotograficznego. Naszych indywidualnych zdjęć organizatorzy mieli już sporo, toteż pozowałyśmy grupkami. Były to takie fotograficzne kompozycje, których tło stanowiły znaki firmowe sponsorów. Prezentowałyśmy się też w strojach narodowych, tu fotografowano nas już z myślą o pokazywaniu tych zdjęć w telewizji podczas finału wyborów "Miss Świata". Na ile pozostawiono nam swobodę ruchów? Na Malcie miałyśmy jeszcze trochę luzu, w Londynie już wcale. Mogłyśmy same, bez opiekunów, poruszać się tylko w obrębie hotelu. Same chodziłyśmy na basen. Chociaż i tutaj gęsto ustawiono ludzi z krótkofalówkami, którzy informowali, że przykładowo "Miss Kostaryki" wychodzi właśnie na hotelowy taras, "Miss Szwecji" weszła do basenu, a "Miss Polonia" wzięła klucz z recepcji i wsiadła do windy. Właśnie na Malcie obchodziłam urodziny. Które? No jeśli się pan tak bardzo upiera, to przyznam się, że już dwudzieste trzecie. Nie, nie było żadnej hucznej imprezy, ale przyjemnych życzeń sporo. 
Przeprowadzka do Londynu
Żegnaj Malto! Było przyjemnie - kontynuuje Monika Nowosadko. - Teraz już coraz wyraźniej widać było zdenerwowanie dziewcząt mnie wydawało się, że jestem bardziej spokojna. Ale czy tak było? Chyba jednak też miałam tremę. W Londynie okazało się, że zginęły moje walizki i cały bagaż Szwajcarki, która bardziej od strojów opłakiwała kosmetyki, dobierane przez miesiąc z taka starannością. Mnie z kolei zdecydowanie bardziej żal było strojów. Wszyscy stają na głowie, żeby odnaleźć zaginione rzeczy. Udaje się. Jednego czego nie mogłam się później doszukać, to wizytówek, które dostałam od wielu osób i firm.
Royal Albert Hall
Pani Monika o sali koncertowej Royal Albert Hall opowiada w tonacji "och" i "ach". Nie przesadza. Sam oglądałem słynną Royal... 2 lata temu i rzeczywiści byłby to obiekt doskonały, gdyby nie niskie walory akustyczne w niektórych sektorach dla widowni. W jednej części słychać w sposób nieznośny, podwójnie dźwięki. Anglicy opowiadają złośliwie, że miejsca w tym sektorze wykupują Szkoci, bo za te same pieniądze mają możliwość wysłuchania koncertu jakby podwójnie. No, ale to dygresja.
- W specjalnej loży zasiadło 9 jurorów. Trudny wybór, 78 kandydatek. Udaje mi się zachować swobodę - mówi Monika - może dlatego, że nie traktuję tego występu w kategoriach "życia albo śmierci". Ja naprawdę na nic nie liczyłam ani tym bardziej tam w Londynie. Chociaż oczywiście zdawałam sobie sprawę, o jaką olbrzymią stawkę w sensie prestiżu, kontraktów, honorariów toczy się ta rywalizacja. każdy z jurorów mógł maksymalnie każdej z dziewcząt przyznać 4 punkty. W pierwszej eliminacji uzyskałam 27 punktów na 36 możliwych. Byłam tym samym w półfinałowej "dwunastce". Kolejne rozdawanie punktów. Tym razem łącznie miałam ich 26. Miejsce w pierwszej szóstce. Co dalej? Dalej zabrakło mi 2 punktów do tytułu "Wicemiss Świata".
Werdykt
- Agencje podawały wciąż sprzeczne informacje o miejscu, które pani zajęła. Ten puchar nie pozostawia już żadnych niedomówień - włącza się do rozmowy dyrektor biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski, wskazując wygrawerowany napis: "dla 3 wicemiss świata".
Zajęłam ostatecznie 4 miejsce. Wyprzedziła mnie Ulla Weigerstorfer z Austrii, którą jurorzy wybrali "Miss World'87", a tytuł I i II wicemiss przyznano moim koleżankom z Islandii i Wenezuelii. czy werdykt uważam za sprawiedliwy? Tak, ja nigdy nie podważam decyzji jurorów, wierzę, że są kompetentni i sprawiedliwi. Chociaż mnie, oprócz wymienionych, bardzo podobała się jeszcze "Miss Izraela".
Pieniądze
Monika Nowosadko nie otrzymała żadnej pieniężnej nagrody za zajęcie 4 miejsca. Przypadły one pierwszej trójce. Ulla Weigerstorfer za tytuł otrzymała 30 tys. funtów szterlingów. Chociaż wszystkowiedzący plotkują, że Austriaczka, piękna 20-latka, studentka weterynarii, na pniu podpisała umowy wartości ponad 400 tys. funtów szterlingów, które wpłyną na jej konto za udzielenie swojego wizerunku dla reklamowania kilku firm. Biznesmeni wiedzą co robią, a więc na pewno im się to opłaca. Monika na razie żadnych intratnych propozycji nie otrzymała. Póki co, najwięcej zainwestowała w nią amerykańska firma z filią w Polsce "Justyna Fashion Studio" szyjąc kilka efektownych strojów wyjściowych i kilkanaście wieczorowych kreacji. Ile to kosztowało? Dyrektor polskiego przedstawicielstwa firmy wzbrania się przed podaniem sumy, twierdzą jednak, że ubrania "Miss Polonia" kosztują dużo.
Mama
Pani Brygida Nowosadko - mama Moniki, waży każde słowo, - Wie pan - mówi - bardzo się boję, żeby jakiegoś zdania nie odczytano na opak. U nas posądzeń o brak skromności, rozpychanie się łokciami, pychę jest tak wiele. Chciałabym uniknąć złośliwości, a było jej po wyborach "Miss Polonia" wiele. Cieszę się więc, kiedy widzę Monikę tak skromną. Ja osobiście cieszę się bardzo z jej 4 miejsca w Londynie. Myślę, że ten werdykt usatysfakcjonował też grupę polskich jurorów z Sopotu. O tym, że Monika zakwalifikowała się najpierw do półfinału, a później do finałowej "szóstki", dowiedziałam się kilka minut przed północą. O tej porze przedzwoniła do nas oglądająca transmisję telewizyjną z wyborów, znajoma mieszkająca w Anglii. Szczegółów dowiedziałam się rano z radia i z biura "Miss Polonia". 
Lataj "Lotem"
Tokio, Malta, Londyn... kadencja "Miss Polonia" trwa, a więc wyjazdów szykuje się więcej. Do Berlina Zachodniego Monika została zaproszona przez firmę "Thompson", w Norwegii brać będzie udział w pokazach mody. Później wyjazd na Tajwan, gdzie odbędą się wybory "Miss Universe".
Intryganci
Póki co, intryganci zamilkli, usta zamknął im londyński sukces Moniki. Jerzy Chmielewski nie bardzo ma ochotę na komentowanie kubła pomyj, które grupka osób z taką przyjemnością jeszcze do niedawna wylewała na jego głowę. "Manipulant, hochsztapler, diabeł w ludzkiej skórze"... - taki był ich ton mniej więcej. Kiedy intryganci otrząsną się z szoku, być może puszczą w obieg kolejne sensacje "że Chmielewski załatwił to czwarte miejsce, wręczając komu trzeba koperty z setkami tysięcy dolarów. Nie wyjechał jednak z Monika Nowosadko do Londynu. - Nie szkodzi "dawał w rękę" przez kurierów. Skąd wziął taki szmal? Jak to skąd, dorobił się na handlu guma do żucia.
Za ocean
Mama pomaga w pokoju hotelu "Forum" przepakowywać Monice walizki. Nazajutrz odlatuje na dwa tygodnie do Stanów Zjednoczonych. To już relaksowy pobyt, wycieczka ufundowana przez firmę "Polamer" dla kilku dziewcząt z tegorocznego konkursu "Miss Polonia". Nie trzeba zabierać już tylu kreacji co do Londynu. Walizki ważyć będą więc dużo mniej niż 45 kg. Lotnisko Okęcie. Monika w jednym ręku trzyma podręczną torebkę. Przestał wiać wiatr i nie musi przytrzymywać kapelusza. macha więc ręką zyczliwym na pożegnanie.
Jerzy Wenderlich

Popularne posty z tego bloga

16 panien i jedna korona

Express Wieczorny Warszawa, 6 marca 1989 rok Półfinałowe emocje już za nami, finał w lipcu Finalistki konkursu Miss Polonia '89 - szesnaście dziewcząt będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej Polki. Znamy już ich nazwiska. Ale do wielkiego finału daleko - ponad 4 miesiące. A dziś jeszcze świeże emocje z uroczystego - koncertowego półfinału w Radomiu. Cztery bardzo pracowite dni poprzedzały półfinałowe koncerty. Kandydatki zakwaterowane w hotelu w Pionkach czas spędzały na wielogodzinnych próbach ruchu scenicznego układów choreograficznych przygotowanych przez Zygmunta, Andrzeja Łukowskiego i Krzysztofa Kasperowicza. Całość koncertów sobotnich reżyserował Janusz Dąbrowski. A koncerty (jeden promocyjny i wieczorny konkursowy) przyciągnęły tysiące radomian. Hala sportowa przy ul. Narutowicza bez tłoku mieści 1500 osób. Ale tłok był ponad wszelkie wyobrażenia. Nie pomogły silne ramiona "bramkarzy", naporowi ponadprogramowych widzów nie oparły się nawet drzwi. Trzasnę

BYĆ MISS

Polityka, 19 października 1985 rok Jest 5 rano. Bal Koronacyjny "Miss Polonia 84" dobiega końca. Stojąc na postoju taksówek koło hotelu "Forum", słyszę jeszcze dźwięki muzyki i myślę, kto przyjdzie pierwszy - taksówkarz czy jakiś wracający wracający samotnie do domu balowicz? I czy to, że sześć godzin temu otrzymałam urzędowe zaświadczenie, iż jestem najpiękniejszą Polką 1984 roku, zwiększa czy też zmniejsza moje szanse spokojnego dotarcia do domu. Po kwadransie udało się - jest MPT. A więc śpij szybko dziewczyno - masz cztery godziny snu, gdyż rano jest konferencja prasowa. Zaczyna się twój pierwszy dzień "bycia miss". Myślę, że można by się długo zastanawiać czy było zasadne wznowienie tego rodzaju konkursu w Polsce, kraju ogarniętym kryzysem, gdzie są kłopoty z kupnem prostych artykułów spożywczych i gospodarczych. A tu wybory miss - typowy - western entertainment. Myślę, że o tym czy w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na tego ro