Sztandar Młodych Warszawa, 21-23 lipca 1989 roku
Eliminacje rozpoczęły się jeszcze w ubiegłym roku. Od stycznia machina wyborcza kręciła się coraz szybciej. Wyłanianie kandydatek odbywało się w czasie imprez regionalnych i organizowanych w Warszawie. Wreszcie półfinał w hali "Broni" w Radomiu pozwolił z 38 dziewcząt ustalić ostateczny skład szesnastki finalistek konkursu Miss Polonia'89.
Atmosfera była gorąca, bo nasze misski coraz lepiej wypadały na konkursach zagranicznych. Katarzyna Zawidzka zajęła na Miss International '85 miejsce w finałowej 15-ce, Brygida Bziukiewicz na Miss Universe IV lokatę, Monika Nowosadko została III Wicemiss w konkursie Miss World'87 i Wicemiss na Miss Europa'88. Róża Gołasiewicz - "SMiss'88", została obwołana Miss Foto i III Wicemiss w moskiewskim Miss Charm'89. Wreszcie Joanna Gapińska zajęła IV miejsce na tegorocznym Miss Universe w Meksyku.
Sukcesy poprzedniczek zobowiązują. Tak więc kandydatki do korony polskiej królowej piękności miały poważne stresy, tym bardziej, że lista sponsorów i nagród z roku na rok wydłuża się i dziś można ją czytać jak folder dobrze zaopatrzonego domu towarowego, w którym na dole sprzedaje się auta, wyżej sprzęt elektroniczny a na poddaszu ciuchy i gadgety.
Sam fakt znalezienia się w grupie finałowej nie upoważnia jednak do otrzymania nagród. Rywalizacja poprzedzona jest tygodniami przygotowań, prób, ćwiczeń i co tu kryć wyrzeczeń. Utrzymanie linii nie przychodzi łatwo. Dlatego w ośrodku PKP w Wieżycy k/Kościerzyny, mimo znakomitej kuchni, półmiski często zostawały nie opróżnione, zaś Danuta Cholewianka godzinami katowała kandydatki aerobikiem zajęciami baletowymi, zaś Janusz Dąbrowski ćwiczył z nimi układy choreograficzne, by koncert finałowy nie był li tylko występem gwiazd okraszony widokiem pięknych dziewcząt.
Sam konkurs w ciągu ostatnich lat nieco się zmienił. Opadła otoczka sensacji, nie ściągają już na zgrupowania stada zamożnych samców. Nie ma skandali, związanych z wykluczeniem kandydatek z finału. Słowem klasztorna klauzura uległa rozluźnieniu, mimo to, a może właśnie dlatego przygotowania do tegorocznego finału przebiegały spokojnie, jeśli nie liczyć drobnych utarczek z narzeczonymi przybywającymi w odwiedziny.
Także ekipa organizatorów, pod wodzą szefa biura miss Polonia Jerzego Chmielewskiego dbała o reklamę i dziennikarze z prasy, radia i telewizji na zgrupowaniach byli mile widziani.
Tygodnie pracy miały wkrótce przerodzić się w wydarzenie estradowe (?) na scenie sopockiej "Opery Leśnej". Agencja "Kontrakt" z Gdańska i Bałtycka Agencja Artystyczna z Sopotu zrobiły wszystko, co mogły, by zapewnić udział gwiazd. Na estradzie wystąpili więc: Monika Borys, Andrzej Zaucha, Tadeusz Drozda, a także "Wały Jagiellońskie" i "Żuki". Zestaw artystów obliczony był na masowego widza, ale zapełnić "Operę Leśną", gdy bilet kosztuje 8 tys. zł nie jest łatwo, choć jak się w efekcie okazało - możliwe.
Scenografię przygotowaną przez Łucję i Bruna Sobczaków przytłumiły nieco olbrzymie emblematy firm sponsorujących imprezę, królowała Toyota i "CPV", ale nie wiele ustępowały im TEC, Funai, Ives Rocher, Justyna Fashion Studio, Philips, Videoton, Elcomp, Presmed, Olech Electronic itd, itp. Było co poczytać nim z-ca red. nacz. Expressu Wieczornego - Janusz Wasilewski dokonał oficjalnego otwarcia imprezy. Potem prowadzenie koncert przejęli: Anna Wanda Głębocka i Marek Gajewski. Kandydatki oceniało podwójne jury. W głównym pod przewodnictwem Tadeusza Plucińskiego, zasiadły aż 4 panie - Niny: Terentiew i Gocławska oraz dwie Miss Polonie - Monika Nowosadko i Joanna Gapińska. Obok pracowało jury komplementarne, złożone z przedstawicieli sponsorów.
Splendoru imprezie dodawała obecność dwóch piękności z zagranicy Miss Teksas i Miss Wonderland - Stephany Kuchne i Luciji Grugdyte 18-letniej Miss Litwy.
Przebieg koncertu można było obejrzeć w telewizji, bowiem program 1 TV transmitował go w całości. Ogólnie rzecz ujmując było nudno, tak to przynajmniej podsumował Marian W. Zacharski wicedyrektor Pewexu, obecny na imprezie w towarzystwie córek (o jednej z nich mówiono, że jest jego żoną), który żałował, że musiał zrezygnować z otwarcia kasyna "Pod Różą" w Krakowie. Mówiąc tak, miał sporo racji, bo od 3 lat wybory Miss Polonia robi się z pompą, która momentami przekracza granicę dobrego smaku. Może nadszedł czas, by nieco zmienić formułę koncertu, wprowadzić nieco luzu, spontaniczności, radości? Niech o tym zadecydują organizatorzy.
Prezentacja bohaterek przebiegała na ogół sprawnie. Tylko Katarzyna Winniczuk z Zamościa przedstawiona została przez Marka Gajewskiego, ale z zapaleniem gardła i temperaturą 39 stop. C nie mogła inaczej. Szkoda, że nikomu nie przyszło do głowy ufundować jej nagrodę za upór i wytrwałość.
Jury głosowała trzykrotnie, najpierw wybierając "dziesiątkę", potem "piątkę" i wreszcie dzieląc nagrody.
IV Wicemiss została Małgorzata Obieżalska, III - Monika Łazowska, II - Żaneta Katkowska, I - Agnieszka Angelo i Miss Polonia'89 - Aneta Kręglicka. Agnieszkę Angelo nazwano w kuluarach łowczynią nagród, została bowiem także miss Foto, Gracji i Elegancji, zaś Czytelnicy "Sztandaru Młodych" wybrali ją "SMiss", a Turystyczna Agencja Usługowa "TAU" zafundowała jej wycieczkę zagraniczną, Marian Szypuła, z-ca dyr. TAU, wręczając nagrodę zapewnił, że podróż będzie atrakcyjna. Bogdan Wojtkowiak z CPV dołożył magnetowid, żeby mogła skrócić sobie czas oczekiwania na wyjazd.
Na konferencji prasowej Miss Polonia zapewniła, że nie przerwie studiów, a korona odziedziczona po Joanie Gapińskiej nie zawróci jej w głowie. Konferencja przebiegała sprawnie, a rzecznik prasowy - red. Janusz Atlas, znany z wybuchowego temperamentu, zachowywał się jak Disraeli u królowej Wiktorii i w przypływie chrześcijańskich uczuć wybaczał przeciwnikom po piórze. Słowem wszystko odbyło się szybko, dokładnie i bez zgrzytów. Trudno się dziwić, bo w salach hoteli "Gdynia" nakrywano do stołu, o 1.00 zaczynał się bal koronacyjny.
Zaproszenia a 70 tys. zł od osoby rozeszły się błyskawicznie. W końcu znaleźć w Polsce 350 zamożnych osób nie jest trudno. A na wieczór przewidziano: jajo przepiórcze z kawiorem, consomme tomato, filet a la "Gdynia", a na koniec półmisek zimnych zakąsek. Do tego oczywiście szampan, lody, kawa i napoje.
Gdy goście zaspokoili pierwszy głód okazało się, że jednego z uczestników zbulwersował fakt, iż dwie wicemiss nie dostały samochodów. Ufundował zatem od ręki 2 maluchy. To z kolei zdopingowało Toyotę i obiecała drugi samochód.
Organizatorzy urządzili też aukcję koszulek bawełnianych z podpisami najpiękniejszych. Cena wywoławcza 12 tys. zł, autografy Anety Kręglickiej poszły za 150 i 160 tys. złotych, Agnieszki Angelo - 150 i 110 tys. zł. Rekordową cenę osiągnęła koszulka z podpisem Żanety Katkowskiej - 450 tys. zł. Przy niej 100 tys. jakie uzyskała Joanna Gapińska to trochę drobnych. W drugiej edycji Agnieszka Angelo uzyskała 200 tys. Nie wzbogaciły się jednak nasze misski. Cały dochód z aukcji przeznaczony został na pomoc dla wychowanków Domu Dziecka przy ulicy Idzikowskiego w Warszawie.
Tak więc licytacja dowiodła, że bogatych ludzi nam nie brakuje i że można od nich trochę wyciągnąć na cele charytatywne. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, za rok być może uda się osiągnąć 1 mln za koszulkę, ale wtedy w sklepach kosztować będzie 100 tys. No cóż bal koronacyjny nie jest imprezą dla ubogich, no i odbywa się tylko raz w roku, a wydawanie pieniędzy też ma swój urok.
Prawdopodobnie w lipcu 1990 r. bal odbędzie się znowu, bo wprawdzie ceny różnych wyrobów zmieniają się lawinowo, to jednak urodę Polek cenimy sobie najbardziej.
WIESŁAW DOŁĘGOWSKI