Przejdź do głównej zawartości

SKAZA NA KORONIE

Express Wieczorny Warszawa, 13-15 maja 1988 rok 

Na zadane wprost przez dziennikarza rzymskiej gazety "Il Messagero", pytanie czy werdykt został zmieniony w ostatniej chwili, Michela Rocco di Torrepadula odpowiedziała bez dyplomacji: "Kto wie, mogło tak rzeczywiści być". Prasa włoska, a szczególnie "Corriere della Sera" i "Paese Sera" ujawniły, że od początku wyborów Miss Europy towarzyszyły nieporozumienia, kłótnie, a nawet szantaże.
Wścibscy dziennikarze ustalili np., że opiekun Miss Italii nie mogąc dojść do porozumienia z głównym organizatorem imprezy, Francuzem Zeilerem, zagroził wycofaniem swej podopiecznej z konkursu. Wtedy dopiero zaczęło się wrzenie. Na pomoc ruszyli przedstawiciele miejscowych władz, błagając, że Włoszki nie może zabraknąć w imprezie która odbywa się na Sycylii i która pochłonęła z kasy prowincji prawie pół miliona dolarów.
NAJPIERW BYŁA ZABAWA
Paryż wyjątkowo gościnnie, choć tylko na kilkanaście godzin przywitał najpiękniejsze dziewczyny z wielu europejskich stolic. Była wśród nich i Monika Nowosadko. Stolicę Francji widziała tylko przejazdem, z okien autokaru. Potem do hotelu, oficjalne spotkania i pozowanie fotoreporterom. Ci zresztą będą towarzyszyć najpiękniejszym dziewczynom do samego końca. Zajrzą nawet do kulis "Teatro 2000" w miejscowości Ragusa, gdzie odbył się wielki finał.
Z Paryża lot do RFN. Po drodze Brema, Frankfurt, Hamburg i kilka prowincjonalnych miasteczek. Wszędzie to samo. Wyglądało to tak: wielki dom towarowy przeładowany najrozmaitszymi towarami i one. Uśmiechnięte zadowolone, że pozują na tle sprzętu elektronicznego, gospodarstwa domowego. Krótkie przyjęcie i znów w drogę. Setki, tysiące kilometrów przejechanych autokarem. Podobne hotele i potworne zmęczenie, które coraz bardziej dawało znać o sobie.
- Chodziłyśmy spać o pierwszej, drugiej w nocy - mówi Monika Nowosadko. - Program każdego kolejnego dnia równie napięty. Czy czułam nudę? Nie, to nie to. Jeśli do takich spotkań, ba, nawet konkursów, którym towarzyszy wielka gala, prezenty podchodzi się na luzie, to jest fajnie. Traktowałam takie "zajęcia" jak pyszną zabawę i tak będę pamiętała cały towarzyszący mojemu pobytowi za granicą program.
WŁOCHY CZEKAJĄ
Kilka dni przed wielkim finałem wydawało się, że Sycylia oszalała. Nic się wtedy nie liczyło, tylko konkurs. dziennikarze podsycali atmosferę. czy mogło być inaczej? Oni już mieli swoją faworytkę. 182 cm wzrostu (najwyższa w konkursie), książęcy rodowód (!). O jej zainteresowaniach, umiejętnościach i... słabościach wiedziały chyba całe Włochy. Michela Rocco di Torrepadula już miała "zamówioną" koronę. Inaczej być nie mogło. Ona musi zwyciężyć.
Rzym jest gościnny dla przyjezdnych, a kiedy rozeszła się wieść, że są już wszystkie najpiękniejsze z całej Europy, ludzie poszaleli. Nie odstępowali na krok dziewcząt. Każdy chciał pierwszy ocenić która ma szansę. trudno się było ukryć przed wścibskim tłumem. Włosi są natrętni, ale i szarmanccy. Znają się na urodzie. "Polacca" - wymawiano przy każdej okazji. Polubili Monikę, choć byłą zamknięta w sobie. Większość sympatii przelali jednak na swoją Miss.
Wreszcie Sycylia. Wszędzie te tłumy. każdy chciał, choćby przez chwilę popatrzeć na kolorowy orszak dziewcząt, wśród których miała być ta najpiękniejsza. W Palermo zafundowano im przejażdżkę karocami. Wielkie święto, niezliczone tłumy i zmęczenie wymalowane na twarzach dziewczyn.
Organizatorzy nie dawali im jednak chwili wytchnienia. Bywały i wpadki, jak np. w Adrano, gdzie pod naciskiem miejscowej publiczności zmuszono dziewczyny do pozowania w... kościele. Niektóre się buntowały. Są niemiłosiernie zmęczone, a tu kolejne komendy fotoreporterów. "Trochę na lewo, bliżej ołtarza".
"TEATRO 2000"
Czekał na nie od dawna. W czasie prób z choreografem można było jeszcze znaleźć miejsce. Potem o wejściu na finałową imprezę staczano prawdziwe boje.
Salvo La Rosa z dziennika "La Sicilia" był trochę zdegustowany, przyglądając się eliminacjom konkursu Miss Europa. Zaczęło się wszystko około 10 rano. W takt walca lub sycylijskiej melodii dziewczęta paradowały na scenie "Teatro 2000". W stroju kąpielowym, w sukni wieczorowej. Potem motywy ludowe. Wyjście przed publikę i krótka przerwa. Jury pracowało. Oceniało tylko urodę i sposób poruszania się. Jedyny wypowiedziane przez finalistki słowa, to przedstawienie się i koniec.
"Oceniano nas jak konie wyścigowe wyłącznie z wyglądu i po wymiarach. Żaden z jurorów nie zadał choćby nawet jednego pytania. Ci, którzy decydowali o wyborze Miss Europy nie mają najmniejszego pojęcia, co naprawdę sobą reprezentujemy, jakie jesteśmy. Przyglądano nam się nie jak osobom żywym, myślącym, mającym oprócz nóg, bioder i oczu, także mózg i inteligencję".
To słowa nowo koronowanej Miss Europa, która skrytykowała przebieg konkursu dodając: "Gdybym wiedziała, jak to będzie w Raguzie, nie zrezygnowałabym z 15 dni nauki w szkole".
Choć może jest to zbyt surowa opinia.
- Nie kryje, że w czasie finałowego występu byłam ogromnie spięta - powiedziała Monika Nowosadko - i przyznam szczerze, że kulisy nie bardzo mnie obchodziły.
O 22.15 oczekującym dziennikarzom Gabriella Carlucci oznajmiła, że wszystko jest jasne. Zwyciężyły: Miss Polonia i Miss Turcji, ale przewodniczący sądu konkursowego Włoch, Paulo Tripoli przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Moniki Nowosadko! Informacja poszła w świat i wtedy dopiero zaczęło się piekło na łączach. Jedyny czynny telefon w "Teatro 2000" bez przerwy był zajęty. Wszyscy chcieli potwierdzenia informacji, czegoś bliższego o nowej Miss Europy.
O 22.50 w sobotę koronę Miss Europy włożono na głowę... Włoszki.
- Ona rzeczywiście zdobyła tytuł, ale do tej pory nie wiadomo, kto i w jakim momencie popełnił lapsus - stwierdził włoski dziennikarz Salvo La Rosa. Ile było odkręcania, nerwówki. Całe szczęście, że dziewczyny nie wiedziały o tej pomyłce.
Rzeczywiście one pochłonięte konkursem, nie wiedziały, co się dzieje za kulisami. Spikerka wyczytała nazwisko Miss Italii, błyskawiczna koronacja i potem niczym z karabinu maszynowego popłynęły komunikaty o pozycji drugiej i trzeciej itd.
Któryś z kolegów dziennikarzy pokazał mi na palcach, że jestem druga - mówi Monika Nowosadko - bo w tym ogólnym tumulcie, nie dosłyszałam, kiedy wyczytano nazwę mojego kraju.
Jeśli wśród jedenastu jurorów czterech było Włochami, czy werdykt mógł być inny - podkpiwali sobie dziennikarze. Zdanie jurorów jest ostateczne i nowo panującą Miss Europa jest Michela Rocco di Torrepadula.
- Co ci zostanie z tego konkursu - zapytano ją na bankiecie.
- Przyjaźń między nami, dziewczynami. Europę złączył konkurs piękności, dobrze by było, żeby za tym poszły dalsze kroki. A tak naprawdę, to chcę wrócić do studiowania łaciny. To bardzo mądre i fajne zajęcie.
- Ja też zachowam w sercu wspaniałą atmosferę jaka towarzyszyła wszystkim rozmowom i kontaktom dziewcząt uczestniczących w konkursie - to słowa naszej Miss. - A że można mieć żal, pretensje do takich czy innych zachowań organizatorów? Przecież to tylko zabawa i tak trzeba każdy konkurs odbierać.
Jerzy Abramowicz, Kazimierz Sikorski


Popularne posty z tego bloga

16 panien i jedna korona

Express Wieczorny Warszawa, 6 marca 1989 rok Półfinałowe emocje już za nami, finał w lipcu Finalistki konkursu Miss Polonia '89 - szesnaście dziewcząt będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej Polki. Znamy już ich nazwiska. Ale do wielkiego finału daleko - ponad 4 miesiące. A dziś jeszcze świeże emocje z uroczystego - koncertowego półfinału w Radomiu. Cztery bardzo pracowite dni poprzedzały półfinałowe koncerty. Kandydatki zakwaterowane w hotelu w Pionkach czas spędzały na wielogodzinnych próbach ruchu scenicznego układów choreograficznych przygotowanych przez Zygmunta, Andrzeja Łukowskiego i Krzysztofa Kasperowicza. Całość koncertów sobotnich reżyserował Janusz Dąbrowski. A koncerty (jeden promocyjny i wieczorny konkursowy) przyciągnęły tysiące radomian. Hala sportowa przy ul. Narutowicza bez tłoku mieści 1500 osób. Ale tłok był ponad wszelkie wyobrażenia. Nie pomogły silne ramiona "bramkarzy", naporowi ponadprogramowych widzów nie oparły się nawet drzwi. Trzasnę

BYĆ MISS

Polityka, 19 października 1985 rok Jest 5 rano. Bal Koronacyjny "Miss Polonia 84" dobiega końca. Stojąc na postoju taksówek koło hotelu "Forum", słyszę jeszcze dźwięki muzyki i myślę, kto przyjdzie pierwszy - taksówkarz czy jakiś wracający wracający samotnie do domu balowicz? I czy to, że sześć godzin temu otrzymałam urzędowe zaświadczenie, iż jestem najpiękniejszą Polką 1984 roku, zwiększa czy też zmniejsza moje szanse spokojnego dotarcia do domu. Po kwadransie udało się - jest MPT. A więc śpij szybko dziewczyno - masz cztery godziny snu, gdyż rano jest konferencja prasowa. Zaczyna się twój pierwszy dzień "bycia miss". Myślę, że można by się długo zastanawiać czy było zasadne wznowienie tego rodzaju konkursu w Polsce, kraju ogarniętym kryzysem, gdzie są kłopoty z kupnem prostych artykułów spożywczych i gospodarczych. A tu wybory miss - typowy - western entertainment. Myślę, że o tym czy w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na tego ro

Niechciana "Miss Polonia"

Gazeta Pomorska, 20 listopada 1987 rok Za chwilę wyląduje samolot z Londynu. Jest godz. 14.40. Na Okęciu silny wiatr. Samolot kołuje. Już podciągnięto schodki. Wychodzą pierwsi pasażerowie. Po chwili ukazuje się Ona, szczupła, wysoka dama. Ubrana w efektowny długi, wełniany płaszcz, w biało-czarną kratę. Monika Nowosadko, czwarta piękność globu. Tak przynajmniej orzekli przed kilkoma dniami jurorzy podczas wyborów "Miss Świata - 87" . W hallu lotniczego dworca spory tłumek pragnie powitać finalistkę "Miss World". Jest sporo dziennikarzy, oczywiście rodzina, jest szef biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski. Już widać ją przy odprawie celnej. Nawet taki sukces nie zwalnia od pewnych formalności. Jeden z celników długo waży w ręku puchar: oclić nie oclić, zawodowy nawyk. Fotoreporterzy agitują za tym, aby powitanie czyli wręczenie kwiatów, pocałunki przenieść przed fronton lotniczego dworca. Tu stanowczo za mało światła - tłumaczą. Pierwsze na szyję