Przejdź do głównej zawartości

Jak się robi karierę?

Dziennik Bałtycki, 21-22 maja 1988 rou

Najpiękniejsza

W upalną majową sobotę 1987 roku na stadionie Pogoni w Szczecinie przy wypełnionych trybunach odbywała się wielka ludyczna impreza. Ściągnięci z całej Polski artyści prezentowali to, co mają najlepsze, a całość wieńczył wielki mecz piłkarski w którym drużyna artystów pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego grała z dziennikarzami, których wybrał "człowiek, który zatrzymał Anglię"' czyli Jan Tomaszewski. A po meczu na boisku pojawiła się piękna blondynka, żeby wręczyć puchar zwycięzcom. Dziewczyna, której jeszcze nikt nie znał, dzień wcześniej została wybrana Miss Pomorza Zachodniego i za dwa miesiące miała uczestniczyć w konkursie "Miss Polonia '87".

Wydawało się, że wybór dokonany został wcześniej. Zdecydowaną faworytką konkursu od samego początku była modelka z Warszawy - Bogna Sworowska. Do wzrostu jej popularności posłużyć miał plakat, zrobiony na zlecenie biura podróży i eksponowany w różnych dziwnych miejscach na terenie całego kraju.
W lipcu w Operze Leśnej w Sopocie, odbyła się wielka gala, która miała dopełnić formalności, ale stało się całkiem inaczej. Najniespodziewanie konferansjer ogłosił, że tytuł najpiękniejszej przypadł w udziale pannie Monice Nowosadko z Kołobrzegu, dwudziestojednoletniej nauczycielce w szkole specjalnej.
Ponieważ dziewczynie nie można było odmówić urody, publiczność dość szybko przełknęła porażkę typowanej faworytki i brawami powitała nową królową. Ale jeszcze tego samego wieczora ostry protest złożyły panie jurorki, które podobno głosowały inaczej, niż to zostało zapisane w protokole. Kraj miał więc nową miss, ale podobno nie tą, która powinna nią być naprawdę!
To była nieprzyjemna sensacja. Monika Nowosadko odpowiadać musiała na setki głupich pytań i jakby tłumaczyć się z tego, iż ona naprawdę nie jest winna wyborowi swojej osoby. Nie miała przecież na to najmniejszego wpływu!
Ale plotka robi swoje. Wybory miss nie są dziecinną zabawą. To jest biznes! Najróżniejsze firmy załatwiają przy okazji swoje reklamowe interesy. Konkurs jest także całkiem dobrym interesem dla jego uczestniczek. Główną nagrodą jest przecież japoński samochód wielomilionowej wartości.
Dla skromnej dziewczyny z Kołobrzegu był to chyba najtrudniejszy okres w życiu. Najpiękniejszej wcale nie uznano najpiękniejszą. Stała się osobą niechcianą.
Wybór Miss Polonia jest jednak dopiero pierwszym etapem wielkiej kariery. Najważniejszy jest konkurs, jaki rokrocznie organizuje w Londynie specjalne biuro "Miss of World", którym kieruje przytomna rodzina Morleyów z szefową całego interesu - piękną Julią, dziś już panią w wieku balzakowskim.
Monika N. była piątą Polką dopuszczoną do tego konkursu i całkiem niespodziewanie międzynarodowe jury bardzo wysoko oceniło jej prezentację. Jako pierwsza z naszych reprezentantek zakwalifikowała się do ścisłego finału zajmując czwarte "punktowane" miejsce.
W kraju gdzie od sukcesów międzynarodowych nie przewraca nam się w głowach, tę lokatę przyjęto życzliwie. Już nikt nie kwestionował trafności wyboru. Monika uznana została za "swoją".
Życie miss jest interesujące, ale nie najłatwiejsze. Rok "królowania" upływa na podróżach, na które składają się efektowne występy za granica, ale również szereg spotkań w Polsce, aż nudnych, bo cały czas publiczność zadaje ciągle te same pytania.
Ale jest to także kariera ulotna. Każdego roku, wczesną wiosną, zgłaszają się nowe kandydatki, nowe pretendentki do tytułu. Schodząca z tronu najpiękniejsza musi być czynnym kibicem tych nowych zawodów. I tak Monika Nowosadko pojawiła się w Olsztynie, gdzie wybierano finałową szesnastkę na Sopot '88. I natychmiast stamtąd wyjechała do Wilna, gdzie po raz pierwszy po wojnie wybierano najpiękniejszą dziewczynę Litwy. A jakby zwieńczeniem jej panowania były wybory Miss Europa organizowane przez Włochów na Sycylii.
To był prawdziwy maraton. Najpierw dwadzieścia panien z całej Europy spotkało się na sesji promocyjnej w Paryżu. Tam odbywały się przymiarki eleganckich strojów i wielki show telewizyjny. Kolejnym punktem programu była wycieczka do RFN i koncerty w Hamburgu, Bremie, Hanowerze  i Frankfurcie, a wreszcie ostatnie tygodniowe zgrupowanie w Rzymie i wyjazd na Sycylię do miasteczka Ragusa, gdzie reprezentantki dwudziestu dwóch państw miały być "przymierzane" do tytułu najpiękniejszej na kontynencie.
Wygrała Włoszka, co mogło być efektem zabiegów gospodarzy, albo rzeczywistym trafnym wyborem. Zapis na kasecie wideo udowadnia, że jest to bardzo piękna, młoda osoba, ale nie wyjaśnia wszystkiego. Wścibska miejscowa prasa poinformowała, że kiedy dokonywano wyboru finałowej "dziesiątki", najwięcej punktów było na koncie Polki - Moniki Nowosadko! Liczy się jednak oficjalny wynik, a jak ogłoszono Polka otrzymała szarfę wicemiss.
Na najpiękniejsze spadł deszcz nagród: jakieś pieniądze, stroje, kosmetyki, pamiątkowe plakietki i puchary. Ale na tym poziomie dobra materialne są miłym dodatkiem, a nie celem samym w sobie. Dziewczyny wkraczają w całkiem nowy dla siebie świat: reklam, promocji wielkich firm, pokazów mody na całym świecie, rautów i przyjęć przez prawdziwe koronowane głowy.
Po powrocie do Polski Monika Nowosadko była gościem nocnego programu radiowego. I to było jakby zwieńczenie niełatwego rocznego elektoratu. Pod numer 44-72-71 dzwonili nieznani ludzie w jednym tylko celu: żeby powiedzieć, że dziękują za godną prezentację urody Polek, za tytuły, wyróżnienia, za całą "ambasadorską" działalność. I to wszystko spotkało dziewczynę, której po wyborze w Sopocie odmawiano prawa do tytułu najpiękniejszej.
W ciągu tego minionego roku Monika udowodniła, że jest dziewczyną nie tylko ładną, ale także, że ma charakter i nie poddaje się ani szeptanej plotce, ani jawnym złośliwościom losu i ludzi.
Ale najgorsze jeszcze przed nią. Już naprawdę bezpowrotnie kończy się jej kariera miss i trzeba znaleźć sobie prawdziwe miejsce w życiu. Jej poprzedniczki sprzed dwóch , trzech lat zostały modelkami. Kasia Zawidzka, która w 1985 roku podobała się wszystkim, ale dziwnym trafem nie znalazła uznania w gronie międzynarodowych jurorów, jest w znanym paryskim salonie mody "Henri Lacroix", w innej agencji pracuje "wielka przegrana" Bogna Sworowska, a we Włoszech prezentuje stroje Miss Polonia '86 - Renata Fatla. Miss Polonia '84 - Magda Jaworska ukończyła studia i wychowuje dziecko, a pierwsza w ogóle miss, po ćwierćwiekowej przerwie - Lidia Wasiak ze Szczecina - pisze właśnie pracę magisterską. Miejsce w życiu może więc dla każdej z najpiękniejszych wyglądać inaczej. Monika Nowosadko przez najbliższy rok ma zapewniona pracę modelki. I tak pewnie już zostanie. Ważne, że zdaje sobie sprawę z ulotności dotychczasowej kariery. Mówi: "Najpiękniejsza to nie jest zawód" i oczywiście ma rację
Janusz Atlas

Popularne posty z tego bloga

16 panien i jedna korona

Express Wieczorny Warszawa, 6 marca 1989 rok Półfinałowe emocje już za nami, finał w lipcu Finalistki konkursu Miss Polonia '89 - szesnaście dziewcząt będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej Polki. Znamy już ich nazwiska. Ale do wielkiego finału daleko - ponad 4 miesiące. A dziś jeszcze świeże emocje z uroczystego - koncertowego półfinału w Radomiu. Cztery bardzo pracowite dni poprzedzały półfinałowe koncerty. Kandydatki zakwaterowane w hotelu w Pionkach czas spędzały na wielogodzinnych próbach ruchu scenicznego układów choreograficznych przygotowanych przez Zygmunta, Andrzeja Łukowskiego i Krzysztofa Kasperowicza. Całość koncertów sobotnich reżyserował Janusz Dąbrowski. A koncerty (jeden promocyjny i wieczorny konkursowy) przyciągnęły tysiące radomian. Hala sportowa przy ul. Narutowicza bez tłoku mieści 1500 osób. Ale tłok był ponad wszelkie wyobrażenia. Nie pomogły silne ramiona "bramkarzy", naporowi ponadprogramowych widzów nie oparły się nawet drzwi. Trzasnę

BYĆ MISS

Polityka, 19 października 1985 rok Jest 5 rano. Bal Koronacyjny "Miss Polonia 84" dobiega końca. Stojąc na postoju taksówek koło hotelu "Forum", słyszę jeszcze dźwięki muzyki i myślę, kto przyjdzie pierwszy - taksówkarz czy jakiś wracający wracający samotnie do domu balowicz? I czy to, że sześć godzin temu otrzymałam urzędowe zaświadczenie, iż jestem najpiękniejszą Polką 1984 roku, zwiększa czy też zmniejsza moje szanse spokojnego dotarcia do domu. Po kwadransie udało się - jest MPT. A więc śpij szybko dziewczyno - masz cztery godziny snu, gdyż rano jest konferencja prasowa. Zaczyna się twój pierwszy dzień "bycia miss". Myślę, że można by się długo zastanawiać czy było zasadne wznowienie tego rodzaju konkursu w Polsce, kraju ogarniętym kryzysem, gdzie są kłopoty z kupnem prostych artykułów spożywczych i gospodarczych. A tu wybory miss - typowy - western entertainment. Myślę, że o tym czy w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na tego ro

Niechciana "Miss Polonia"

Gazeta Pomorska, 20 listopada 1987 rok Za chwilę wyląduje samolot z Londynu. Jest godz. 14.40. Na Okęciu silny wiatr. Samolot kołuje. Już podciągnięto schodki. Wychodzą pierwsi pasażerowie. Po chwili ukazuje się Ona, szczupła, wysoka dama. Ubrana w efektowny długi, wełniany płaszcz, w biało-czarną kratę. Monika Nowosadko, czwarta piękność globu. Tak przynajmniej orzekli przed kilkoma dniami jurorzy podczas wyborów "Miss Świata - 87" . W hallu lotniczego dworca spory tłumek pragnie powitać finalistkę "Miss World". Jest sporo dziennikarzy, oczywiście rodzina, jest szef biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski. Już widać ją przy odprawie celnej. Nawet taki sukces nie zwalnia od pewnych formalności. Jeden z celników długo waży w ręku puchar: oclić nie oclić, zawodowy nawyk. Fotoreporterzy agitują za tym, aby powitanie czyli wręczenie kwiatów, pocałunki przenieść przed fronton lotniczego dworca. Tu stanowczo za mało światła - tłumaczą. Pierwsze na szyję