Przejdź do głównej zawartości

Jak się żenić to tylko z Miss

Kurier Polski, 16 marca 1987 rok

Ciepło, coraz cieplej w walce o tytuł

Klub osiedlowy przy ulicy Grzybowskiej w Warszawie w ostatnia niedzielę przypominał nieco klinikę położniczą. Tak samo bowiem pod oknami przechadzali się panowie, wypytywali o stan swoich wybranek,posyłali karteczki.
Miast dzieci, rodziła się tam jednak półfinałowa grupa kandydatek do tytułu Miss Polonia  '87. Większość chłopców i narzeczonych odeszła w kwaśnych humorach.  Spośród prawie 90 dziewcząt, tylko 16 przeszło dalej. Reprezentację tę uzupełniła druga "16", złożona z regionalnych triumfatorek. A i tak nie przybyły wszystkie, które się zapowiedziały - ponad 30 zrezygnowało za pięć dwunasta. Może to właśnie spowodowało, że - choć ogólny poziom urody nie był najwyższy - nie widziało się raczej kandydatek, które zdecydowanie przeceniłyby swoje walory.
Jak zawsze zaczęło się od ścisku w garderobie i kolejek do paru luster. A potem tradycyjny rytuał: suknia - kostium - kostium - suknia. Kolejne wyjścia przekonują, że być może nie zawsze kostium powinien być tak wycięty, a makijaż ostry. Jury nauczone doświadczeniem, pytań zbyt podchwytliwych nie zadaje - choć jeden, z matematycznym widać wykształceniem usiłował dowiedzieć się, ileż to punktów liczy kwadrat. Kandydatki natomiast jako swoje hobby podawały dziedziny, w których trudno dać się "zagiąć". I słusznie, bo gdy jedna z nich powiedziała, że lubi czytać książki, za chwilę musiała podać co ostatni czytała - i z tym już było znacznie gorzej. Najbardziej zawiedzione były te, które dopuszczono do eliminacji na podstawie nadesłanych zdjęć. Niektóre zdrowo się wykosztowały, posyłając po kilkanaście fotek w różnych pozach i strojach. Tymczasem z panienek "fotograficznych" do półfinału weszło tylko parę.
Uczestnicząca w jury wicemiss świata stewardes M. Lityńska stwierdziła, że jednak w Urugwaju było trudniej:
"Tam z jurorami musiałam rozmawiać w obcych językach. I chyba trzeba było wyglądać trochę bardziej elegancko. Wyjścia w kostiumach kąpielowych były taką galą, jakiej jeszcze nie widziałam".
W Warszawie emocje chyba nie były mniejsze. II wicemiss Mazowsza, Kamila Rudnik (20 lat, 169 cm, 90-60-90); "Ostatnią noc przespałam bardzo źle, wstałam już o 5. Całe konsylium krewnych i znajomych bez przerwy radziło mi, co mam nosić i jak się zachowywać. Udział w konkursie to poważna inwestycja - na buty, suknię i dodatki wydaliśmy prawie 100 tysięcy zł. Rodzina chciałaby więc, bym wypadła jak najlepiej".
Inne kandydatki poniosły podobne koszty. Z czystym sumieniem można zatem polecić naszym panom, by śmiało brali sobie za zony triumfatorki konkursu. Na pewno bowiem pochodzą one z niebiednych domów - no, a jeżeli jeszcze będzie można zasiąść za kierownicą japońskiego wozu...
(ad)

Popularne posty z tego bloga

16 panien i jedna korona

Express Wieczorny Warszawa, 6 marca 1989 rok Półfinałowe emocje już za nami, finał w lipcu Finalistki konkursu Miss Polonia '89 - szesnaście dziewcząt będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej Polki. Znamy już ich nazwiska. Ale do wielkiego finału daleko - ponad 4 miesiące. A dziś jeszcze świeże emocje z uroczystego - koncertowego półfinału w Radomiu. Cztery bardzo pracowite dni poprzedzały półfinałowe koncerty. Kandydatki zakwaterowane w hotelu w Pionkach czas spędzały na wielogodzinnych próbach ruchu scenicznego układów choreograficznych przygotowanych przez Zygmunta, Andrzeja Łukowskiego i Krzysztofa Kasperowicza. Całość koncertów sobotnich reżyserował Janusz Dąbrowski. A koncerty (jeden promocyjny i wieczorny konkursowy) przyciągnęły tysiące radomian. Hala sportowa przy ul. Narutowicza bez tłoku mieści 1500 osób. Ale tłok był ponad wszelkie wyobrażenia. Nie pomogły silne ramiona "bramkarzy", naporowi ponadprogramowych widzów nie oparły się nawet drzwi. Trzasnę

BYĆ MISS

Polityka, 19 października 1985 rok Jest 5 rano. Bal Koronacyjny "Miss Polonia 84" dobiega końca. Stojąc na postoju taksówek koło hotelu "Forum", słyszę jeszcze dźwięki muzyki i myślę, kto przyjdzie pierwszy - taksówkarz czy jakiś wracający wracający samotnie do domu balowicz? I czy to, że sześć godzin temu otrzymałam urzędowe zaświadczenie, iż jestem najpiękniejszą Polką 1984 roku, zwiększa czy też zmniejsza moje szanse spokojnego dotarcia do domu. Po kwadransie udało się - jest MPT. A więc śpij szybko dziewczyno - masz cztery godziny snu, gdyż rano jest konferencja prasowa. Zaczyna się twój pierwszy dzień "bycia miss". Myślę, że można by się długo zastanawiać czy było zasadne wznowienie tego rodzaju konkursu w Polsce, kraju ogarniętym kryzysem, gdzie są kłopoty z kupnem prostych artykułów spożywczych i gospodarczych. A tu wybory miss - typowy - western entertainment. Myślę, że o tym czy w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na tego ro

Niechciana "Miss Polonia"

Gazeta Pomorska, 20 listopada 1987 rok Za chwilę wyląduje samolot z Londynu. Jest godz. 14.40. Na Okęciu silny wiatr. Samolot kołuje. Już podciągnięto schodki. Wychodzą pierwsi pasażerowie. Po chwili ukazuje się Ona, szczupła, wysoka dama. Ubrana w efektowny długi, wełniany płaszcz, w biało-czarną kratę. Monika Nowosadko, czwarta piękność globu. Tak przynajmniej orzekli przed kilkoma dniami jurorzy podczas wyborów "Miss Świata - 87" . W hallu lotniczego dworca spory tłumek pragnie powitać finalistkę "Miss World". Jest sporo dziennikarzy, oczywiście rodzina, jest szef biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski. Już widać ją przy odprawie celnej. Nawet taki sukces nie zwalnia od pewnych formalności. Jeden z celników długo waży w ręku puchar: oclić nie oclić, zawodowy nawyk. Fotoreporterzy agitują za tym, aby powitanie czyli wręczenie kwiatów, pocałunki przenieść przed fronton lotniczego dworca. Tu stanowczo za mało światła - tłumaczą. Pierwsze na szyję