Przejdź do głównej zawartości

Missja

Wieczór Wybrzeża, 7,8,9 czerwca 1985 rok

Czerwona plakietka - wejście za kulisy; biała plakietka to samo, plus garderoby damskie. Pan Jerzy Szamborski (Biuro Organizacyjne) żyje z Miss Polonii dokładnie od 25 maja 1983 r. i bardzo pilnuje plastykowych prostokącików. Ekipa telewizyjna BBC podobno za czerwone płaciła "zielonymi".
Bilet wartości 1500 zł upoważnia, niestety, jedynie do zajęcia wyznaczonego miejsca i śledzenia koncertu. Konkursowe peregrynacje rozpoczynam więc, z konieczności od zaglądania w (cudze) papiery i podsłuchiwania telefonicznych rozmów. Dzięki temu wiem, że bez cła sprowadzono do Polski 3500 baloników wraz z przyrządem do ich napełniania, 20 aparatów do mycia i masażu dziąseł, 500 szczoteczek do zębów, a także 25 zestawów kosmetyczno-higienicznych. Główny Urząd Ceł "odpuścił" także deski windsurfingowe i magnetowidy, a przy "Datsunie" już się zaparł.
"Łatwiej na konkursie o umycie zębów niż choćby na przykład o Zygmunta Kałużyńskiego, który najpierw na liście jurorów był, a potem się zmył. Jedni twierdzą, że część towarzystwa mu nie odpowiadała, inni zaś - że, brak czasu - nie był wcale dyplomatyczną wymówką.
Na zmianę dzwonią dwa telefony, a czasem oba naraz. Pewien krytyk od muzyki młodzieżowej prosi o cztery pełnopłatne bilety na sobotni finał. Ktoś inny podpytuje o bal. Biletów na koncert już nie ma. A superbankietem rządzi hotel "Forum". Za jedyne sześć tysięcy złotych - wodzirej Broniarek, finalistki MP 85, półmisek firmowy, przekąska gorąca, deser parfait... Wyobraźni wystarcza jedynie na pieczonego bażanta i kawę. Ewentualnie także na towarzystwo. Najlepsze ponoć, na jakie stać stolicę.
Zaoszczędziłem redakcji wydatków. Tańczę kiepsko i za drobiem też nie przepadam.
Kolejna osobliwość: dawany do podpisania ("przyjąłem do wiadomości i przestrzegania", czytelnie imię i nazwisko, autograf) regulamin akredytacji fotoreporterskich: "Nie wolno opuszczać wyznaczonych miejsc, nie wolno wstawać i zasłaniać widoczności, nie przewiduje się żadnej możliwości przebywania za kulisami w dniach koncertowych. Grozi za to utrata akredytacji, a nawet usunięcie z sali bez zwrotu kosztów"...
...Opuszczano wyznaczone miejsca, wstawano i zasłaniano widoczność, plątano się też za kulisami, co widziałem na własne oczy forsując także progi i bariery.
GDY JUŻ WSZYSTKO GRA
O koncertach finałowych można by wiele. Już ubiegłoroczne pokazały lwi pazurek miejscowej estrady. Dziś tłumaczy się to pośpiechem, który utrudniał efektowne zwieńczenie dzieła (cytat z programu). Sugerowano więc, że latoś - to ho, ho, ho!
Dzisiaj, gdy wszystko już wiadomo, zapewniam z ręką na sercu, że część artystyczna była typową "składanką", podczas której każdy artysta robił to co potrafi najlepiej. Baleciki fikały nóżkami, soliści śpiewali i gadali, a niektórzy ułatwiali sobie życie do tego stopnia, że głośniki przekazywały dźwięk z magnetofonów, a publiczności robiło się pantomimkę, tylko pro forma ściskając w łapkach mikrofon i strojąc miny. Ale niech im tam.
Takie produkcje źle znoszę, więc żeby nie przeszkadzać innym - chodziłem na pogawędki do tzw kuluarów. Kogóż tam nie można spotkać Jerzy Grunwald, który zjawił się w "Kongresowej" - zupełnie prywatnie wprost ze Szwecji powiedział mi, że wybory miss - to bardzo fajna impreza. Przynajmniej, dopóki ma spontaniczny charakter. Andrzej Rosiewicz też jest "za" chociaż, jego zdaniem zamiast nagród indywidualnych powinna być jedna zbiorowa dla wszystkich uczestniczek konkursu. Jest zdecydowanym przeciwnikiem kultu jednostki. - A poza tym - mówi - to niesprawiedliwe. Nie dość, że jakaś dziewczyna jest najpiękniejsza, to się jeszcze ją premiuje.
- Powinno być tak, że to ona wnosi jakąś cegiełkę. Niech na przykład coś wpłaci na centrum mojego zdrowia! "Jego faworytką była Brygida Bziukiewicz z Warszawy. Podobnie "obstawiała" Halina Frąckowiak, która pytana o ocenę idei konkursu stwierdziła:
- To bardzo ważne - pokonać wstyd. jestem całym sercem z tymi dziewczętami...
Mam wrażenie, że wszyscy są z nimi. Także Barbara Bittnerówna, na generalnej próbie, gdy strofowała je dość ostro; - Zatańczyłyście poniżej możliwości! Uśmiech. Więcej uśmiechu.
- Agnieszko! Pani przyhamowała ukłon całej grupy! - Dziewczęta! Należy docisnąć kolano do kolana, a potem - wyciągnięcie ręki.
Koncert prowadzi Mieczysław Gajda. jego jest scenariusz i reżyseria. Uważa, że panie nie powinny być jedynie obiektami do oglądania, ale także wnosić coś od siebie: ruch sceniczny, taniec, recytacje. - Dlatego zaproponowałem - mówi - by każda z nich wygłosiła publicznie chociaż po jednej strofie z "Dziwnych letników" Gałczyńskiego. Robiąc ten program z Basią Bittner i Witkiem Grucą staram się stworzyć dobre widowisko i dobrą atmosferę tym, którzy je oglądają i tym, którzy wchodzą na scenę.
Znów kuluary. Rozmawiam z Sylwią Karbowiak. Wszyscy ją tu znają, co chwilę, ktoś podchodzi. Wraz z warszawianką Edytą Rucińską dosłownie "za pięć dwunasta" wycofano je z udziału w finale. Za karę. Zdyskwalifikowano za - jak stwierdzono - opuszczenie terenu zgrupowania w Zalesiu. Jest rozgoryczona. Tyle ma z tego, że pomaga organizatorom, więc jest i za kulisami i "kibicuje" koleżankom, które były bardziej subordynowane. Fotoreporterzy ochrzcili ją mianem Miss Kulis.
WIELKA GRA
Koncert trwa. Konferansjer żartuje: - Ojcem imprezy jest "Express Wieczorny", matką - "Stołeczna Estrada". Jakie będzie dziecko?
Z dwudziestopięciominutowym opóźnieniem zjawia się Miss Europy z mamusią i dyrektorem konkursu, w którym Hiszpanka zajęła pierwsze miejsce. Europejczyk całym pyskiem. Opowiadając ze sceny swoje wrażenia, przez cały czas trzyma lewą rękę w kieszeni. Wyjmuje ją tylko raz, gdy zachodzi realna obawa, że potknie się na schodkach. Sięgnął w kierunku poręczy.
Produkcjom artystycznym towarzyszą tzw, efekty. Z zainstalowanej specjalnie fontanny tryska prawdziwa woda (H2O), z balkonów sypią się baloniki, wypełnione powietrzem i premiowymi kuponami. Wydmuchano też parę razy bańki mydlane i nawet się dziwiłem, że nikt nie wpadł na pomysł, aby skłębić barwne dymy oraz siać wonne zapachy perfumeryjne.
Wszystko to mężnie znosiło jury: czterech redaktorów, para choreografów, tyluż aktorów i dyrektorów, spece od mody oraz od fotografii i plastyk. Trzynastu gniewnych ludzi, w tym cztery panie. Z punktu widzenia rubryki "pochodzenie społeczne" - pełna demokracja. Skojarzenie dyrektoriatu z arystokracją, karmazynów i żulików. Taki Kordian i Chamiec.
Znów idę za kulisy. Najmłodszą spotkaną damą, jest Natalia Kukulska; - Najbardziej podoba mi się pani nr 1 (Ewa Chudoba z Nowego Targu), a z wykonawców - Mortalesi, bo śmieszni.
Informuję małą, że wolałbym usłyszeć jej piosenkę...- Którą z nich lubisz najbardziej?
- "Puszek - Okruszek"... Jest to o moim piesku. - A "Co powie tata"?
- To może już pan zapyta tatusia? Zapytałem.
- Dla mnie - mówi Jarosław Kukulski - taki pokaz - to rozrywka. Zaś co do pań - nie potrafię przewidzieć, która zwycięży.
Miss Polonia 83 Lidię Wasiak nudzę, czy to prawda, że organizatorzy zapraszając ją, nie załatwili w stolicy dachu nad głową? Dementuje.
Zaczepiam brzuchatego - Tadeusza Drozdę - co sądzisz o wyborach?
- Jesteśmy krajem, który już dorósł do igrzysk.
...Najwyższym autorytetem jest dla mnie jednak sympatyczna Zofia Nasierowska. Śmieje się, że została już weteranką w "kontynuowaniu ciągłości jurorowania".
- Czy obecne jury jest lepsze od ubiegłorocznego?
- Wydaje mi się, że dziewczęta są lepiej dobrane...
- Ale czy w nowym składzie lepiej się pracuje?
- Miss Gracji wybraliśmy jednogłośnie. Także co do dziesiątki w ścisłym finale nie ma między nami różnic.
Jak ostatecznie, po skrótach i montażach, wypadł koncert można było zobaczyć w niedzielny wieczór na ekranach telewizyjnych. Co się działo dalej przedstawiłem w poniedziałkowym sprawozdaniu. Na użytek osób, którym żadna z dziewcząt nie przypadła do gustu - nieco materiału statystycznego o 23 finalistkach.
Wiek: od 18-letniej Agnieszki z Łodzi do 24-letniej Ewy z Warszawy. Waga" od 48-kilogramowej Brygidy z Poznania do 60-kilogramowej Agnieszki i Joli z Warszawy oraz Agnieszki z Łodzi. Wzrost: najniższa Ewa z Nowego Targu 165 cm i najwyższa, licząca 178 cm... oczywiście Agnieszka z Warszawy. Pytanie o ulubione kolory - siedem dziewcząt wyróżniało biały, siedem - czerwony, cztery - czarny, a reszta - osiem innych barw i odcieni. Wymieniały też 11 rodzajów kwiatów, wśród których róża miała szczególne wzięcie u ośmiu kandydatek na Miss Polonia. Jako swe autorytety wymieniały dziewczęta - rodziców (9), Jana Pawła II (3), a także: Stachurę, Mozarta i... Zygmunta Kałużyńskiego. Gdyby go ta wiadomość zainteresowała - jest ideałem Krystyny Płanety z Jaworzna, której ulubioną lekturą są "Milionerzy" i "Kochankowie Róży Wiatrów".
W rubryce zawód dziewczęta wymieniały mnogość profesji, ale tak się złożyło, że spośród uczestniczących w finałach pięciu studentek cztery weszły do ścisłej czołówki, a trzy podzieliły się mistrzowskimi tytułami.
Ojciec Katarzyny Zawidzkiej, którego zapytałem jak odebrano w domu wiadomość o triumfie córki powiedział mi, że bardzo to rodzinę zaskoczyło...
- Czy jesteśmy dumni? raczej zadowoleni. W ZREMB-ie, gdzie pracuję jako ekonomista, odbierałem w poniedziałek wiele gratulacji.
Studiując we Wrocławiu dziecko kontynuuje rodzinną tradycję i wcale nie przesadzało, twierdząc, że najwyższym autorytetem i ideałem jest mama. Zanim bowiem Kasia przystąpiła do udziału w kolejnych eliminacjach, zasięgała rady w domu.
Bal koronacyjny na 603 osoby odbył się ponoć bez skandali, a pięćset bonów po 1000 zł, za które można było wygrać magnetowid rozeszło się jak woda. Pół miliona pójdzie na cele społeczne, a sprzęt - do szczęśliwca, którym okazał się pewien kelner z "Forum".
Na konie chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy jednak mimo wszystko załatwili mi bilety na koncertu, nocowali i karmili w stolicy, a także Polskim Kolejom Państwowym, że całym, żywym i zdrowym przewiozły tam i z powrotem.
I tym akcentem zakończyłbym opowieść o wyborach, gdyby nie cisnąca się pod długopis pointa; Nie może tak być, że Miss Polonia jest reprezentantką małej grupy odważnych dziewcząt. jeśli rzeczywiście ma to być rewia młodości i piękna - niech się po trzech latach eksperymentowania coś nareszcie zmieni na lepsze. I w tej materii deklarujemy, jako redakcja swoją pomoc. Egoizm organizatorów nie wychodzi na dobre ani im, ani sprawie, która wszystkim tak bardzo się już podoba.
ADAM GRZYBOWSKI

Popularne posty z tego bloga

16 panien i jedna korona

Express Wieczorny Warszawa, 6 marca 1989 rok Półfinałowe emocje już za nami, finał w lipcu Finalistki konkursu Miss Polonia '89 - szesnaście dziewcząt będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej Polki. Znamy już ich nazwiska. Ale do wielkiego finału daleko - ponad 4 miesiące. A dziś jeszcze świeże emocje z uroczystego - koncertowego półfinału w Radomiu. Cztery bardzo pracowite dni poprzedzały półfinałowe koncerty. Kandydatki zakwaterowane w hotelu w Pionkach czas spędzały na wielogodzinnych próbach ruchu scenicznego układów choreograficznych przygotowanych przez Zygmunta, Andrzeja Łukowskiego i Krzysztofa Kasperowicza. Całość koncertów sobotnich reżyserował Janusz Dąbrowski. A koncerty (jeden promocyjny i wieczorny konkursowy) przyciągnęły tysiące radomian. Hala sportowa przy ul. Narutowicza bez tłoku mieści 1500 osób. Ale tłok był ponad wszelkie wyobrażenia. Nie pomogły silne ramiona "bramkarzy", naporowi ponadprogramowych widzów nie oparły się nawet drzwi. Trzasnę

BYĆ MISS

Polityka, 19 października 1985 rok Jest 5 rano. Bal Koronacyjny "Miss Polonia 84" dobiega końca. Stojąc na postoju taksówek koło hotelu "Forum", słyszę jeszcze dźwięki muzyki i myślę, kto przyjdzie pierwszy - taksówkarz czy jakiś wracający wracający samotnie do domu balowicz? I czy to, że sześć godzin temu otrzymałam urzędowe zaświadczenie, iż jestem najpiękniejszą Polką 1984 roku, zwiększa czy też zmniejsza moje szanse spokojnego dotarcia do domu. Po kwadransie udało się - jest MPT. A więc śpij szybko dziewczyno - masz cztery godziny snu, gdyż rano jest konferencja prasowa. Zaczyna się twój pierwszy dzień "bycia miss". Myślę, że można by się długo zastanawiać czy było zasadne wznowienie tego rodzaju konkursu w Polsce, kraju ogarniętym kryzysem, gdzie są kłopoty z kupnem prostych artykułów spożywczych i gospodarczych. A tu wybory miss - typowy - western entertainment. Myślę, że o tym czy w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na tego ro

Niechciana "Miss Polonia"

Gazeta Pomorska, 20 listopada 1987 rok Za chwilę wyląduje samolot z Londynu. Jest godz. 14.40. Na Okęciu silny wiatr. Samolot kołuje. Już podciągnięto schodki. Wychodzą pierwsi pasażerowie. Po chwili ukazuje się Ona, szczupła, wysoka dama. Ubrana w efektowny długi, wełniany płaszcz, w biało-czarną kratę. Monika Nowosadko, czwarta piękność globu. Tak przynajmniej orzekli przed kilkoma dniami jurorzy podczas wyborów "Miss Świata - 87" . W hallu lotniczego dworca spory tłumek pragnie powitać finalistkę "Miss World". Jest sporo dziennikarzy, oczywiście rodzina, jest szef biura "Miss Polonia", Jerzy Chmielewski. Już widać ją przy odprawie celnej. Nawet taki sukces nie zwalnia od pewnych formalności. Jeden z celników długo waży w ręku puchar: oclić nie oclić, zawodowy nawyk. Fotoreporterzy agitują za tym, aby powitanie czyli wręczenie kwiatów, pocałunki przenieść przed fronton lotniczego dworca. Tu stanowczo za mało światła - tłumaczą. Pierwsze na szyję